I tu znów jednoznacznie trudno odpowiedzieć. Chyba powinnam zacząć od początku, bo moja historia jest dość oryginalna. Osiem lat temu, bliska mi osoba zasugerowała, że powinnam uzewnętrznić swoją pasję i zacząć pisać o wnętrzach… Na marginesie dodam, że byłam wtedy nauczycielką… Wszystko zaczęło się od założenia bloga, którego nazwałam MilaLook. Opowiadałam w nim o wnętrzach, radziłam, jak osiągnąć konkretne style, aranżując swoje cztery kąty. To był upust moich pragnień, których wówczas jeszcze nie rozumiałam i nie potrafiłam do końca nazwać. W międzyczasie, gdy szukałam nowej pracy, podczas rozmowy kwalifikacyjnej, co ciekawe na stanowisko niezwiązane z wnętrzami, opowiadałam o swojej pasji. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zaproponowano mi spotkanie z właścicielką pracowni architektonicznej. W tamtym momencie była to dla mnie jak wygrana w totolotka. Ekscytacja sięgnęła zenitu, kiedy spotkanie okazało się owocne i podjęłam swoją pierwszą pracę w branży wnętrzarskiej. Byłam kosztorysantką, nadzorowałam prace remontowo-budowlane, jeździłam na spotkania z klientami. Później w kolejnej, bardzo dużej pracowni byłam specjalistą ds. marketingu. W tamtym momencie jeszcze nie wiedziałam, że każde z tych zajęć przybliżało mnie do mojego aktualnego zawodu. W międzyczasie przeszłam na urlop macierzyński, podczas którego podjęłam decyzję, że nie chcę wracać do starej pracy. Nie tyle do samego miejsca, co do zajęć, które wykonywałam. Czułam, że to już nie jest to. Właśnie wtedy nastał zadany w pytaniu przełom. Padła propozycja ze strony agencji Hompics, na której czele stał m. in. Yassen Hristov, aby zrobić sesję do magazynu wnętrzarskiego w moim mieszkaniu. Zaprezentowałam kilka zdjęć na swoim Instagramie. Sesja się udała, ale tego samego dnia padła propozycja zrobienia wspólnie kolejnej, co wiązało się z założeniem własnej działalności a ja tym samym miałam odpowiedź na od dawna zadawane pytanie, co dalej?
64